Mam porównanie HST (35 KM i 30 na WOM) i od tygodnia zwykłej skrzyni (30 KM silnik, 24 na WOM).
HST się dusi. Odczuwasz to w momencie gdy właśnie maszyna ma pokazać co potrafi, jak choćby koszenie działki bijakową kosiarką. Albo zwolnisz praktycznie do zera (co nie zawsze pomaga, bo czasami i tak WOM się zatrzyma), albo szybko wyłączasz WOM żeby nie uszkodzić wałka i tej jakże cennej przekładni.
Zwykła skrzynia to po prostu troszkę myślenia - mi to zajęło może 30 minut. Zasada prosta:
Dolna skrzynia na 1, to ogromna moc na wałku, ale bardzo wolna jazda. Zaleta, że idzie jak czołg - nie ma bola, żadne krzaczory nie straszne.
Dolna skrzynia na 2, to zwykła praca - skoszenie działki, którą już kosiłem np. miesiąc temu. Normalnie idzie.
Dolna skrzynia na 3, to jazda po drogach i dojazdy.
Tego się trzymam i jestem zadowolony. Nie wiedziałem, że słabszy na papierze zwykły traktorek jest tak naprawdę mocniejszy niż mocniejszy na papierze HST.
Nie jesteś w stanie utrzymać prędkości na HST takiej, jak to ma miejsce na dolnej skrzyni na pozycji 1. Po prostu jest to niemożliwe. Nie wiem gdzie HST ucieka ta moc, ale teraz mogę potwierdzić - gdzieś znika.
A co najlepsze, HST był kupiony jako nowy, a zwykła skrzynia to 20 letni sprzęt..
Druga sprawa - koszty eksploatacji. Oczywiście pierwszy serwis HST był w normalnych pieniądzach, ale co tam wymienili ? Olej i filtr oleju. Za to skasowali bodajże 650 złotych.
Zabawa zaczęła się w momencie wymiany wszystkich filtrów i oleju hydraulicznego (plus przekładniowy na przedni most) po 2 latach (bo motogodzin aż tylu nie wyrobił ile wg instrukcji powinien mieć do serwisu).
Olej specjalny do HST, filtry też oczywiście super hiper duper, bo przecież zrobisz wszystko, żeby HST nie walnął. Cena? 3600 złotych brutto.
Teraz porównanie z 20 letnim japończykiem, w którym dziś zmieniałem olej:
25 litrów Orlen Agro UTTO 10w30- 250 złotych.
Filtr siatkowy czyszczenie - 12 złotych (rozpuszczalnik plus prąd na kompresor)
Bez porównania.
Trzecia sprawa - części zamienne.
Do starych traktorków części są. Oczywiście, nie są tanie - głupia osłona plastikowa pod kolumne kierownicy (kupiłem już bez) kosztuje 15 euro plus wysyłka.
Ale z drugiej strony za części do nowego też tyle zapłacisz, o ile nie więcej. Ale będziesz na nie czekał aż serwis je ściągnie. Strzeli Ci przedni most (mi się zdarzyło), to kilka tysięcy nie Twoje za same części i 3 tygodnie czekania - a trawa rośnie. Porąbane..
Czwarta sprawa - łatwość obsługi.
Wygrywa HST. Gaz do przodu i do tyłu. Hamulec. Dziękuję.
Moja druga połówka się o tym przekonała - zwykła skrzynia to dla niej czarna magia.
Tylko ta łatwość obsługi jest fajna do czasu, jak pojawią się trzy wyżej wymienione kwestie.
Choć w sumie z jednej strony HST łatwe w obsłudze, ale z drugiej strony to kupiłem japończyka 20 letniego z dwóch powodów obsługi:
- nie ma czujnika pod siedzeniem, więc tylny WOM może chodzić czy siedzisz czy jesteś poza traktorem. W HST musisz być na fotelu kierowcy, jak ruszysz tyłek, to automatycznie traktorek gaśnie. To samo z jazdą - na stojąco to nie pojedziesz, bo jak tylko wstaniesz, czujnik wyłącza silnik.
- słaba hydraulika. Wydatek pompy super hiper duper HST to 20 litrów na minutę, przy czym nie powinno to być ciągłe działanie - "nie zaleca się pracy z silnikami hydraulicznymi". Stary japończyk kupiony za 1/4 ceny HST ma pompę 40 litrów i możesz napierdzielać ile chcesz.
HST jest tak delikatny, że doszło do tego, iż kupiłem zwykły traktorek - chcę podłączyć rębak i łuparkę. Rębaka tarczowego do HST nie podłączę, bo się normalnie boję. Wiem, że coś strzeli. Kwestia czasu. A Łuparki nie podłączę, bo przy takim wujowym wydatku pompy, to będzie siłownik szedł 15 sekund w dół (wyliczone co do sekundy).
Piąta sprawa - wolność że tak powiem, wolność i swoboda
Wiem, że pieniądze piechotą nie chodzą, ale nie żal ci, jak porysujesz kilkunastoletni traktorek. A właściwie żal tak samo, ale Twoja pierwsza myśl to nie jest "o kur.wa, ile mnie to będzie kosztowało". A w nowym to niestety nic nie wyklepiesz, nic nie załatasz, nie pospawasz - wymiana w serwisie i ceny serwisowe. Wiem co mówię, wierz mi.
Od tygodnia przy zwykłym japończyku jestem w 100 procentach skupiony na tym co robię, a tego przy HST nie mam - tam to się martwię co może walnąć, a czemu taki dziwny dźwięk, a czemu coś tu skrzypi. A potem tylko "uff, to tylko klucze do WOM w schowku trzaskają".
Szósta sprawa - stary traktorek, a nowocześniejszy niż nowy HST.
Tak tak, MonroeMatic, Asystent skrętu, łamane hamulce lewo/prawo, siłownik na prawym tylnym zaczepie - to ma 20 letni stary japoński traktorek.
I tego nie ma nowy HST. Zresztą ten Yanmar 424 też widzę na zdjęciach, że nie ma. Po prostu dla mnie szok, jak może 20 letni sprzęt być lepiej wyposażony niż nówka sztuka. A najlepsze, że to działa. Wiem, że kiedyś się zepsuje, ale to są dodatki, bez których i tak ten traktorek będzie chodził. Co najwyżej jak wszystko padnie (asystent, MonroeMatic, siłownik na zaczepie) to będzie tak samo wyposażony, jak nowy HST.
Wiem, że zaraz padnie "nie ma elektroniki, nie ma się co zepsuć", ale w takim razie po cholerę ładować się w HST, skoro akurat to jest najdroższe w razie awarii?
Ogólnie cholera trudny wybór - zależy do czego chcesz.
To moja opinia - użytkownika nowego HST i starego japończyka, więc subiektywna, ale jednak poparta doświadczeniem.