Poranek przywitał mnie słoneczkiem i temperaturą kilkunastu stopni więc uznałem,
że czas na inaugurację pracy frezarką. Zapiąłem więc maszynę i zgodnie z przewidywaniami
okazało się , że jest ciut za ciężka do mojego maleństwa. Musiałem założyć dodatkowe dociążenie na przód
bo Iseki miał ochotę startować na 2 kołach ;-(
Tak dozbrojony pojechałem na działkę i wziąłem się do roboty
Na pierwszy ogień poszła karpa z dąbczaka 60 cm , moje 18 koników mozolnie dawało radę , dużo lepiej
poszło z pniakami olszowymi ale i tak nie dawałem rady frezować na głębokość 3 noży. Czuć było
że za dużo noży a za mało koników.
Eksperymentując postanowiłem zdemontować wszystkie noże proste a zostawić tylko boczne. Okazało się, że
to było właściwe posunięcie. Na samych bocznych frezowanie wreszcie zaczęło przebiegać w miarę sprawnie.
Gdybym miał dodatkowe 8-10 koników była by bajka.
Wyfrezowałem 18 pniaków od 30- do 80 cm frezując na około 30 cm w głąb ziemi. Najgorzej frezowała się dzika czereśnia.
Po dzisiejszych próbach stwierdzam, że moje 18 koników to za mało aby w pełni wykorzystać możliwości frezarki.
Tarcza z nożami ma 50 cm średnicy, 32 noże rozmieściłem na obwodzie tak by zamiast na trzy razy zabierały urobek na raz
ale do tego trzeba mocniejszego traktorka. Za to bardzo jestem zadowolony z szerokiego zakresy ruchów ramienia góra dół i na boki.
Pomimo wszystko stwierdziłem , że aby zrobić swoją robotę zostanę przy napędzie z maluszka bo nie chce mi się dorabiać rozdzielacza do C 360.
https://www.youtube.com/watch?v=Nr7AyPWGXqc&t=4s