Dawne tzw 'boisko" czyli inaczej miejsce gdzie teść skałdował słome - przerobiłem na garaż. Murowane sciany otynkowałem, zrobiłem nową betonową wylewkę ( przy okazji robiąc straszną głupotę), wymieniłem drzwi na stalowe uchylne, wstawiłem plastikowe okno. Po pierwszej zimie doszła modyfikacja polegająca na wyłożeniem 5cm styropianem całego sufitu i ociepleniu w ten sposób drzwi.
Przy urzymujących sie mrozach ok -15 w garażu nie spada mi temp poniżej zera. Przy mrozach 20-25 spada do minus5-8
W skrajnym przypadku mrozu -32 jaki był w ub zimie w garażu miałem najniższą temp -12C
Garaż nie był w żaden sposób ogrzewany! Co prawda wstawiłem ub jesieni piec "kozę" ale odpalałem go kilka razy w cieplejsze dni jak miałem jakąś robotę.
Jeśli siedzisz w garażu od rana do wieczora - piecyk - koza jest ok. Ja niestety mogę dzienne przeznaczyć na pracę w garażu od 2 domax 4 godzin. Za nim koza naprawdę zagrzeje ja już kończę.
Kupłem butle z gazem i nagrzewicę na gaz za 320zł w promocji. Przychodzę do garażu odpalam nagrzewnicę , od nagrzewnicy odpalam knota a nim odpalam kozę - po 10min jest już ciepło - gaszę nagrzewnice, po 20min robi sie zimno odpalam nagrzewnice na kolejne 10 min , dokładam ciągle do kozy , gasze nagrzewnice, za nim wystygnie ciepło z nagrzewnicy koza z szamotką już zaczyna działac
od czasu do czasu wrzucam jakieś kawałki drewna ( swoje - z sadu), przestaje dokładac na jedną godzinę przed koncem pracy
W ten sposób mam temperaturę w garażu plus 12-15C od momentu wejscia do konca pracy przy minimalnych kosztach. a przy okazji nie wyziebiają sie sciany - z tąd taka róznica w temperaturach...
A teraz podsumujmy...
za ok 600zł mam narzedzia do grzania w garażu - a tym samym możliwość "bawienia" sie swoimi zabawkami w zimie, przy okazji trzymając swój sprzet w znosnych warunkach, a jednocześnie zapewniając sobie bezproblemowe jego odpalanie i działanie...A w razie "W" np z samochodem , lub po prostu chcąc go np posprzątać - też mogę z tego skorzystać.
A gdybym kupił np pogrzewacz do bloku - to co z tego - poza samym odpaleniem? Przecież swoim traktorkiem nie jeżdzę jak autem że stoi 8 godz pod firmą na mrozie ...
Wiem, trochę off ale tak mi sie nasuneło
Gdyby mi traktor nie palił pożyczyłbym w wypozyczalni dobrą opalarkę elektryczna. W traktorku zdjął rurę od filtra powietrza na kolektorze ssącym, podgrzałbym sam kolektor ( dotykając czuje że ciepły) a nastepnie skierował wlot nagrzewnicy do kolektora (przy pomocy drugiej osoby lub ustawiając nagrzewnice na stojaku ( ja mam taki do malowania elementów) i spróbował bym odpalić traktor.
Jesli paten sie sprawdzi - kupuję taką opalarke
Nie polecam pomysłów typy knot czyli drut, szmata w gałgan umoczona w paliwie i ogien - istnieje mozliwość wciągnięcia płonącego gałganu do kolektora! brrr!